Opis |
Krótka historia jak to się wszystko zaczęło.
Nieplanowane początki.
Wprowadzając się do gospodarstwa w Krzywej Wsi mieliśmy odległe marzenia, by dołączyły do nas w przyszłości konie.
Nasz pierwszy rumak nie był starannie planowanym i poszukiwanym, ale rozbudził odkładane na później marzenia.
Panama trafiła do nas jako ośmiolatka wraz ze swoim kilkudniowym źrebakiem Pasimem. Od razu skradła nasze serca niesamowitym charakterem i piękną, czekoladową maścią.
Był to koń "do tańca i do różańca" - gdy dało jej się wolną rękę miało się wrażenie płynięcia w cudnym, energicznym tempie. Natomiast wystarczyło lekko zebrać wodze, by nasza kopytna towarzyszka przenosiła na ciebie całą uwagę i zamieniała się w pilnego słuchacza. Brzmi to nietypowo, ale gołym okiem było widać jej zaangażowanie w wykonywane ćwiczenia.
Gdy wejdziesz na jeździecką ścieżkę.
Jak wiadomo apetyt rośnie w miarę jedzenia - do pierwszych kopytnych lokatorów wkrótce dołączyły następne.
Najpierw na świat przyszedł nasz pierwszy źrebak - Pater vel. Siwy bądź, z sentymentem nazywany przez właściciela Synek - który niezmiennie od lat jest koniem prowadzącym w naszej stajni.
Do takiego tria dołączyły w niedługim czasie trzy dostojne damy - Havana, Florencja i roczna wtedy - Bila. Przy powiększającym się stadku powstał plan postawienia większej stajni.
Nasz obecny budynek stanął w 2005 roku, po niecałym orku prac. Możemy zatem uznać, że trafiła się nam świetna ekipa budowlańców. 🙂
W końcu nasze stadko mogło wprowadzić się do prawdziwych apartamentów. Do dziś 14 przestronnych boksów służy naszym podopiecznym.
Własny wkład.
Mniej więcej w tym samym czasie przystąpiliśmy do Programu Ochrony Ras Rodzimych i rozpoczęliśmy hodowlę koni małopolskich.
Przez 8 lat urodziło się u nas 17 źrebiąt. Każde z nich to kolejna karta w historii, kolejne anegdoty i wspomnienia, które pozostaną z nami na zawsze.
Jednym z takich koni, które będą miały wieczne miejsce w naszej pamięci była Aida. Choć nie była naszej hodowli, to skradła nasze serca. Każdemu życzymy takiego konia. Najwspanialszy przymiluch o pełnym odwagi sercu, jaki mieszkał w naszej stajni. Nie straszne jej były bażanty, czy wpadające pod nogi sarny, spłoszone galopującymi przez las końmi.
Waleczne serce po kilku latach zaczęło odzywać się w stawach, które powoli odmawiały posłuszeństwa. I tak z nieustraszonego rumaka Aida przeszła na etat konia do kochania. 🙂
To co jeszcze przed nami.
Kolejne lata przynosiły nowe wyzwania, dzięki którym zdobyliśmy spore doświadczenie. Dlatego też teraz możemy z czystym sumieniem dzielić się swoją wiedzą z kolejnymi osobami zafascynowanymi jeździectwem.
|